AKTUALNOŚCI

Aktualności

/ Polska

Być jak Adrian Meronk

Już od środy temperatura lekko wzrosła. Adrian, dzięki niespodziewanemu zaproszeniu na Ras Al Khaimah Golf Challenge, grając spokojne 70 uderzeń, delikatnie przebijał się do świadomości polskiej braci golfowej, nieco uśpionej dżdżystą końcówką października.  W czwartek nastąpiła eksplozja nastrojów, po iście szatańskiej rundzie 66. W piątek żył tym już cały kraj, a w sobotę pokaźna liczba śledzących wyniki osobników doświadczyła migotania przedsionków…

I teraz niech mi ktoś powie, że to nie jest fajnie być jak Adrian Meronk i skupiać na sobie uwagę tak pokaźnej publiki, skondensowaną jak jakaś czarna dziura! To wszystko bez jakiejkolwiek transmisji. Na całym świecie nikt nie pokazywał tego turnieju na żywo. Karmiliśmy się tylko i wyłącznie wynikami! Ale za to jak się karmiliśmy!

Adrian po błyskotliwej karierze amatorskiej, gdzie klasyfikowany był nawet jako ósmy zawodnik na świecie, w październiku ubiegłego roku zdecydował się zmienić swój golfowy status i spróbować swych sił w golfie zawodowym. Wystrzelił od razu w swoim pierwszym zawodowym występie na Challenge Tour, zajmując w Kenii doskonałe piąte miejsce, a gdyby nie lip out na eagle, na 72 dołku, zająłby tam miejsce trzecie!

Później nie było już tak różowo, a nie najlepsza passa trwała aż do lipcowego SSE Scottish Hydro Challenge, gdzie Meronk znów zagrał dobrze, zajmując… 13 miejsce. Później po sąsiedzku zajął pozycję T27 w Pradze, nie przeszedł przez cut w należącym do European Tour –  KLM Open, na który dostał niespodziewane zaproszenie. W Kazakhstan Open, na który też został zaproszony dość niespodziewanie, był 34.

W sumie spadł w rankingu Road to Oman na odległą 79 pozycję i nic już nie wskazywało na to, że dostanie w tym roku kolejną szansę na grę w Challenge Tour! Zamiast tego Adrian szykował się do udziału w drugim etapie Q-School, co jak dobrze wiemy, nie jest usłaną różami drogą do European Tour.

Tymczasem w trakcie swoich występów w Przesiep Open, jadąc na jakże zasłużoną kolację, jak grom z jasnego nieba spadła na niego wiadomość z zaproszeniem na przedostatni turniej sezonu Challenge Tour!

Witaaam!

To był najwyraźniej uśmiech losu! Sytuacja na tyle nadzwyczajna, że w zasadzie teraz na to patrząc na chłodno, można było się spodziewać, że skończy się to niezwykle! Tak właśnie się stało.

Adrian odnalazł się na soczystych fairwayach Al. Hambra Golf Club jak w rodzinnym ogrodzie. Po pierwszych czternastu dołkach tego lukratywnego turnieju był już nawet (-5)! Niestety bogey i double bogey pokrzyżowały plan na doskonałą pierwszą rundę! Zamiast tego było stabilne 70 uderzeń.

Drugiego dnia nastąpił zmasowany atak! Adrian grał jak natchniony i owszem zagrał jednego bogeya, za to ustrzelił też siedem birdie, co dało mu cudowne 66 uderzeń i pozycję T4.

W piątek zagrał prawie identycznie jak pierwszego dnia! Po 14 dołkach był znowu (-5) i ponownie skończył z wynikiem 70! Tym samym okopał się na swoich pozycjach, tracąc zaledwie dwa uderzenia do prowadzącego po trzech rundach brata słynnego brata- Chase’a Koepki!

W finałowej rundzie Adrian pokazał prawdziwy kunszt. Mimo ogromnego ciśnienia grał swoje. Znowu zaatakował. Na trzecim dołku zarejestrował swojego pierwszego i ostatniego eagle’a turnieju i dołożył jeszcze dwa birdie, będąc po dziewięciu dołkach na samej górze tabeli. Od piętnastego dołka prowadził samotnie po kolejnym birdie na czternastce. Zakończył rundę z wynikiem 67 i potem czekał na ostatnim greenie, czy ktoś zdoła go dogonić.

Okazało się, że znalazł się taki śmiałek. Grający trzy grupy później Szwed Jens Dantorp, na ostatnim dołku o mały włos nie zagrał eagle’a, czym zakończyłby cały dramat. Ostatecznie zagrał birdie i doprowadził do dogrywki.

Tam z kolei zagrał najprawdopodobniej strzał swojego życia, posyłając swoje drugie uderzenie na dołku par 5, z 245 metrów, na dwa metry od flagi!  Adrian nie trafił eagle’a z około sześciu metrów, Jens się nie pomylił!

Ciekawe, jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia?! Birdie przegrywa na pierwszym dołku dogrywki! Stawiam, że jakieś jeden do miliona! Adrian grał zachwycająco, prowadząc przez znaczną część rundy. Na jego drodze stanął  natchniony Szwed, dokonujący nieprawdopodobnego wyczynu, na który po prostu nic nie można było poradzić!

Natomiast…

To drugie miejsce dało Adrianowi całkiem sporo bonusów! W tym jednym turnieju wygrał większą o jakieś 30% gratyfikację pieniężną niż w całym swoim debiutanckim sezonie. Wskoczył z 79 na 33 miejsce w rankingu Road to Oman. Zapewnił sobie pełny udział w przyszłorocznym Challenge Tour i limitowany wstęp do European Tour.

Warto zaznaczyć, że tylko pierwsza lub druga pozycja dawała mu miejsce w kończącym sezon turnieju NBO Golf Classic Grand Final, z pulą nagród 420 000 Euro. Jeśli zajmie tam miejsce w czołowej trójce, będzie miał ogromne szanse na znalezienie się w najlepszej piętnastce rankingu Road to Oman, co z kolei da mu pełną kwalifikację do European Tour!

Można jeszcze długo roztrząsać co zmieniło się w trakcie wyprawy Adriana do Emiratów. Pamiętam, że akurat miałam odebrać toster (?!?) ze sklepu w olsztyńskiej galerii handlowej. Musiałam to zrobić chociaż wcześniej nie mogłam ruszyć się sprzed komputera. Kiedy tylko wpadłam do galerii, uzbrojona w smartfon, prawdziwe „dobrodziejstwo” XXI wieku, usiadłam na znajdującej się tam różowej kozetce i już się stamtąd nie ruszyłam przez ponad godzinę. Odświeżałam wyniki jak zahipnotyzowana, prowadząc jednocześnie dwa, a w porywach cztery czaty z przyjaciółmi, którzy zachowywali się podobnie irracjonalnie jak ja, śledząc kolorowe kwadraciki na tablicy wyników. Takich totalnie pochłoniętych tymi cyframi osób, niektórych w stanie przedzawałowym,  pewnie było tysiące w całej Polsce! I to jest kolejny bonus po tym turnieju!

Kolejne emocje zaczynają się już w środę, w Omanie!

Kibicujemy dalej!

Napisała: Kasia Nieciak / Golf Channel Polska