AKTUALNOŚCI

Aktualności

/ Polska

Tiger przetrwał Armagedon, Jason wygrał, była radość!

To był pod wieloma względami niezwykły turniej. Tygrys przeszedł przez cut po raz pierwszy od 888 dni,  Jason Day przezwyciężył kontuzję pleców, wygrywając po raz drugi w Farmers Insurance Open, a zwycięzcę wyłoniła dopiero nieprzyzwoicie rozciągnięta w czasie dogrywka.

Chyba nikt nie przypuszczał, że Tiger Woods zwycięży w tegorocznym Farmers Insurance Open. Co prawda wygrywał ten turniej siedmiokrotnie, ale w zgoła innych okolicznościach. Pytanie, które teraz drążyło niemal każdego kibica było inne – czy Tygrys zdoła przetrwać do niedzieli ???

Zdołał!

Zrobił to w absolutnie ostatnim momencie, dostarczając po drodze wysokiego lotu emocji i trafiając putt na birdie na swoim ostatnim dołku piątkowej rundy. Świat odetchnął z ulgą, Tiger również! I świat i Tiger byli bardzo zadowoleni!

Podążały za nim rozentuzjazmowane tłumy. W każdej sekundzie przynajmniej 100 osób robiło mu zdjęcie swoim telefonem komórkowym. On to po prostu kocha. Kibice kochają jego. O to w tym wszystkim chodzi!

Podczas tego całego spektaklu Tiger zmagał się sam ze sobą. Był dla siebie naprawdę godnym przeciwnikiem! Raczej rzadko trafiał na fairway i podobnie rzadko na green. Przez cztery dni wykręcił w tej materii imponujące statystyki: 17 trafionych fairwayów, na 56 możliwych i 42 trafione greeny w regularnej ilości uderzeń, na (co dość oczywiste) 72 możliwe.

Mimo to, dzięki niebywałej wręcz umiejętności posługiwania się wedgami i putterem, zdołał zagrać miłe dla oka rundy: 72-71-70-72 i z wynikiem (-3) uplasować się ostatecznie na więcej niż satysfakcjonującej pozycji T23: „Jestem bardzo zadowolony. Walczyłem do upadłego o te wyniki. Nie było ziewania, nie było gry na środek fairwaya, potem na green, dwa putty i grane jedną ręką dobitki do dołka. Musiałem walczyć o każdy punkt, na każdym dołku. To czasami jest bardziej satysfakcjonujące od nudnych rund. To pokazało, że mam serce do gry.”

Najlepszym podsumowaniem całego występu Tygrysa były jego rozbrajająco szczere słowa, które wypowiedział tuż po trzeciej rundzie, w której zwiedził wszystkie najmniej uczęszczane zakątki Torrey Pines. Był on łaskaw trafić wówczas całe 3 fairwaye pola South Course, kilka greenów, a mimo to jakimś cudem dowieźć wynik (-2) aż do samego końca rundy: „Jedyne co miałem to była moja krótka gra i moje serce. Dzięki temu przetrwałem.”

Piękne i inspirujące słowa! Zwłaszcza dla wszystkich tych, którzy nie zawsze grają dokładnie tam, gdzie planują.

***

Jason Day wreszcie zwyciężył! Uczynił to pierwszy raz od maja 2016 roku, kiedy triumfował w Players Championship. Niewiele jednak brakowało, a z powodu umęczonych pleców wcale nie zobaczylibyśmy go w turnieju.

Po zagraniu wspólnie z Tigerem Woodsem wtorkowej treningowej dziewiątki jego plecy na tyle dały mu się we znaki, że zmuszony był wycofać się ze środowego turnieju pro-am.

To problem, który ostatnio go trapi. Półtora tygodnia przed turniejem wykonał nawet rezonans magnetyczny cennego rusztowania, a od pewnego czasu pracuje też nad poprawieniem zamachu tak, żeby zmniejszyć przeciążenia jakim poddawany jest jego kręgosłup.

Sprawy przybrały nieco lepszy obrót podczas rozgrywanego w Kalifornii turnieju, gdzie grał zachwycająco od czwartku aż do samego poniedziałku.

Po wygraniu 11. turnieju PGA Tour przesunął się z 14. na 10. pozycję na świecie. Jak sam przyznaje marzy mu się jednak dużo więcej: „To jest początek mojej drogi z powrotem na pozycję numerem jeden na świecie.”

W 2016 roku Jason Day był już najlepszym golfistą na świecie, wygrywając po drodze 4 turnieje PGA Tour. Okupował on pozycję numer jeden w rankingu światowym, od marca 2016 – po wygranej w WGC-Dell Match Play Championship, aż do AT&T Pebble Beach Pro-Am, w lutym 2017 roku.

Rok 2017 nie był już jednak tak udany: „Wiem, że ostatni rok nie był dla mnie najlepszy. Miałem problemy, które nie pozwalały mi się skupić na grze. Moja mama walczyła z rakiem. ”

Mama Jasona zachorowała na raka płuc, o czym poinformował wycofując się cały we łzach z ubiegłorocznego WGC-Dell Technologies Match Play, gdzie był przecież obrońcą tytułu. Kilka dni po tym Dening Day przeszła udaną operację usunięcia guza z lewego płuca.

***

Jego najnowsze zwycięstwo nie przyszło łatwo. Zdecydowała najdłuższa dogrywka w 67-letniej historii turnieju, która rozpoczęła się w niedzielę, a skończyła dopiero w poniedziałek rano! Brało w niej udział trzech graczy. Oprócz Jasona byli to Amerykanin Ryan Palmer, który odpadł już po pierwszym dołku i Szwed Alex Noren, który w ogóle nie miał zamiaru ustąpić.

Niedzielna 5 – dołkowa dogrywka przebiegała na zupełnie niebotycznym poziomie i przerwana została po tym jak nad South Course nadciągnęły egipsko-kalifornijskie ciemności. Do tej pory zawzięty duet zdążył zagrać kolejno: birdie, birdie, par, par, birdie!

W poniedziałek natomiast sprawy przebiegły wręcz błyskawicznie. Gra rozpoczęła się punktualnie o godzinie 8.04,
a zakończyła 14 minut później kolejnym birdie trafionym z niecałego pół metra przez Jasona.

Po trafieniu na fairway Szwed postanowił atakować, grając drugi strzał prosto na green osiemnastego dołka par 5. Zagrał prawie idealnie, niestety piłka odbiła się od skarpy tuż przed greenem i wtoczyła do wody. Widząc to Australijczyk, którego drive wylądował w roughie po prawej stronie, zagrał rozsądnie przed wodę, a stamtąd posłał niesamowity strzał tuż pod flagę, rozstrzygając wynik pojedynku.

Poniedziałkowa dogrywka odbyła się w bardzo kameralnej atmosferze, po tym jak PGA Tour zdecydował się nie wpuszczać na nią publiczności, tłumacząc to brakiem czasu na zorganizowanie całego przedsięwzięcia, głównie od strony zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom i kibicom.

Na szczęście kamery wraz z kamerzystami zostały wpuszczone i całą akcję mogli oglądać na żywo również widzowie Golf Channel Polska!

Szykujmy się na niespodziewane!

 

Napisała: Kasia Nieciak / Golf Channel Polska