AKTUALNOŚCI

Aktualności

/ Polska

Casablanca Blues

Już wszystko jasne! W turnieju Open Prestigia 2018 zwyciężył Szkot – Liam Johnston! Mateusz Gradecki po rundach 70, 69, 69 zajął  świetne 5. miejsce! To najwyższa pozycja z trzech turniejów Pro Golf Tour, w których zagrał! Można odnieść wrażenie, że Gradi pędzi przez wydarzenia jak Carlos Sainz po bezdrożach Dakaru! Pędziła też reszta Polaków…

Udało mi się z nimi porozmawiać po turnieju.

W poprzednich dwóch rozgrywkach w Egipcie Gradi zawsze gościł ostatniego dnia w grupie finałowej i nie grał wtedy najlepiej. Tym razem było inaczej. Mateusz przystąpił do finałowej rundy tracąc 5 uderzeń do dwójki liderów: Francuza – Antoine Schwartza i Niemca – Jonasa Kölbinga.

Zmienił podejście i postanowił grać odważniej:„ Dzisiaj grało się fajnie. Trzymałem się planu i grałem agresywnie. Puttowałem zawodowo! Zepsułem tylko dwa strzały na green, po których niestety zrobiłem 2 razy bogey. Jeden po zagraniu do wody na par 3, gdzie wybroniłem się dobrym up&downem. Za drugim razem trafiłem przed green i nie udało mi się obronić para. Bardzo szybko to nadrobiłem i już na następnym dołku miałem 4 – metrowy putt na eagle, który minimalnie spudłowałem.”

Pogoda, którą w tym roku raczeni są przyszli gwiazdorzy European Tour jest dość niepoważna, biorąc pod uwagę, że turniej rozgrywany jest przecież w Casablance, w Maroko, w Afryce! Do tej pory było przenikliwie zimno – w okolicach rześkich 6. stopni. Oprócz tego leje i wieje: „Jest tak zimno, że musieliśmy zakładać na siebie 3 lub nawet 4 warstwy! Używamy wszystkich ubrań, które przywieźliśmy.”

W poniedziałek dodatkowo padał grad(i) i szalała burza, która na ponad dwie godziny przerwała grę. Lało całą noc: „We wtorek było tak mokro, że start turnieju opóźnił się o ponad 2 godziny, ponieważ ekipy próbowały osuszyć greeny! Po czym wystartowało kilka grup, jednak znowu zaczęło padać,  przerwano grę i znowu trzeba było osuszać pole na nowo.”

Gradi pytany o mocne i słabe punkty gry powiedział, że w tym momencie wszystko funkcjonuje bardzo dobrze:”Jeśli tylko trafiam na green jest dobrze. Bywają jednak takie dni, kiedy ten element trochę zawodzi i wtedy widać to na karcie wyników.”

Mateusz bardzo chwali sobie współpracę ze swoim psychologiem, z którym co prawda współpracuje już od dwóch lat, jednak dopiero po raz drugi wyruszył z nim na turniej. Poprzednio miało to miejsce, kiedy Mateusz był jeszcze piekielnie zdolnym amatorem, podczas ostatniego Polish Open.

Nie szczędzi też pochwał caddiemu, którym jest w Maroko Mr. Naglak: „Filip jest dobry. Bardzo dobrze nam się współpracuje. Wie, kiedy się odezwać, kiedy zamilknąć, kiedy coś jednak podpowiedzieć, a kiedy nie. Wyczuwa, kiedy rzucić jakimś żartem, którym rozbraja mnie w ciężkich momentach, sprowadzając od razu na ziemię. W każdym razie kije nie latają.”

Zadowolony jest również Filip: „Pierwszy turniej mamy za sobą. Wysoka piąta lokata z najlepszym wynikiem w turnieju w ostatnim dniu. Mateusz grał bardzo równo, a co najważniejsze wykazywał się coraz większą dojrzałością. Widać, że czuje się w tym gronie coraz swobodniej i jest w stanie rywalizować ze wszystkimi. Turniej nie był łatwy z powodu pogody, która stała pod znakiem deszczu, chłodu i wiatru, co miało wpływ na podejmowane decyzje i strategię gry. Jego krótka gra jest wręcz znakomita. W finałowym dniu był świetny na greenach , a 28 puttów pozwoliło na uzyskanie jednego z najniższych wyników dnia. Myślę, że na jego wynik duży wpływ miała także obecność psychologa sportowego – Dariusza Nowickiego, który codziennie przeprowadzał sesje z Mateuszem i co wieczór wspólnie ze mną i Mateuszem. Omawiał najważniejsze wydarzenia dnia z perspektywy gracza, caddiego i obserwatora.

Za dwa dni następny turniej na polu, które Mateuszowi odpowiada jeszcze bardziej. Teraz czas na odpoczynek, końcowe podsumowania i na delikatne sprawdzenie elementów, które mogą być jeszcze lepsze.  ”

Reszta ekipy PGA Polska, którą tworzą Grzegorz Zieliński, Adrian Kaczała i Kuba Piotrowski niestety nie przeszła przez cut. Najbliżej tego celu był Grześ Zieliński – mój rozmówca i prowodyr całej wyprawy. Otarł się on o udział w rundzie finałowej jednym uderzeniem,  grając w poniedziałek 70 uderzeń: „Po 13 dołkach byłem (-2). Na kolejnym z nich, kiedy akurat miałem dwumetrowy putt na birdie,  zgonili nas z pola z powodu burzy, a przerwa trwała ponad 2. godziny. Przez cały ten czas wyobrażałem sobie jak trafiam do tego dołka. Kiedy wreszcie tam wróciłem, zagrałem o centymetr za krótko. Potem okazało się, że o ten centymetr nie przeszedłem przez cut!”

Całe przedsięwzięcie wręcz heroicznej trójki śmiało możemy określić kryptonimem:„ Ahoj Przygodo!” Najpierw team Zeliński – Kaczała przemierzył pół świata, jadąc samochodem z Polski do Marbelli, gdzie od stycznia urządzili sobie bazę treningową. Kilka dni przed turniejem dołączył do nich Kuba. Później tym samym samochodem z Polski, prężna trójca wyruszyła na prom do Maroko!  Prom spóźnił się ponad cztery godziny! W końcu jednak dopłynęli, zarówno ludzie jak i samochód. W drodze do Casablanki niezdrowe acz w sumie zrozumiałe zainteresowanie patrolu celników wzbudziły polskie tablice rejestracyjne. Być może nigdy w wielowiekowej historii tego dumnego kraju takich tablic tam nie widziano, lub były to tylko działania prewencyjne. W każdym razie panowie, którzy zatrzymali podejrzany pojazd, przez ponad godzinę maglowali egzotycznych przyjezdnych. W końcu okazali ludzką twarz i wypuścili trójkę Polaków na turniej golfowy w Casablance.

Resztę już znamy…

W środę wszyscy Polacy rozgrywają wspólną rundę treningową, a w czwartek rozpocznie się druga odsłona zmagań turniejowych w Casablance!

Napisała Kasia Nieciak / Golf Channel Polska